Category
📺
TVTranscript
00:00:00Służę, jaśnie, panie?
00:00:09Dowiedz się, czy pani hrabina może mnie przyjąć.
00:00:24A z Rachlewiczem jeszcze się porachujemy.
00:00:30Proszę pana, proszę pana, proszę pana, pan Czorgut wyjeżdża.
00:00:49Gdzie on jest?
00:00:50Czeka za drzwiami. Chciał, żeby pana obudzić.
00:00:53Proszę go natychmiast.
00:00:56Pan prosi.
00:01:00Ty śpisz, Juliusz, a twoi sąsiedzi z twojego domu w świat już odjechali.
00:01:04Ty śpisz, a czelać żegnaniem się biedzi tych, co cię czcili, co ci hołdowali.
00:01:11Co to wszystko znaczy? Dlaczego się w to ubrałeś?
00:01:13Nie słyszałeś, chciałem się pożegnać.
00:01:19Obraziłeś się.
00:01:20O, zwariowałeś. O co?
00:01:21Masz rację. Postąpiłem wczoraj obrzydliwie.
00:01:28Robiłeś to wszystko dla mnie, a jeszcze miałem do ciebie pretensje.
00:01:33Obraziłem cię przy Filipie.
00:01:34Kochany.
00:01:35Nie tak łatwo mnie obrazić.
00:01:36Poza tym jestem pewien, że się niedługo znów spotkamy.
00:01:43Zamierzam nawet rozejrzeć się za jakimś zajęciem dla ciebie.
00:01:47Bo ręczę, że wyjeżdżając stąd nie zabierzesz nawet chustki do nosa,
00:01:51którą kupiłeś w czasie swojego krótkiego panowania.
00:01:53No trzymaj się, stary.
00:01:59Do zobaczenia.
00:02:05Filipie, zwariowałeś.
00:02:08Filipie.
00:02:15Damazy.
00:02:18Wczoraj było mnie bój.
00:02:20W nocy mam się widzieć z maziarzem.
00:02:23Zostań jeszcze do jutra.
00:02:49Mama mnie wołała?
00:02:51Oui, ma cher.
00:02:52Chcieliśmy z tobą porozmawiać.
00:03:00Powiedz nam, kochanie, jak ci się podoba nasz nowy sąsiad?
00:03:06O kim mama mówi?
00:03:08O panu Juliuszu.
00:03:12No, jakże.
00:03:14Ile wiem taki do rzeczy.
00:03:29Droga Gięciu.
00:03:31Nie jesteś już dzieckiem.
00:03:41Zbliżasz się do wieku, kiedy...
00:03:45Kiedy kobiety wychodzą za mąż.
00:03:58Oui, ma cher, niestety.
00:04:06Ale powiedz nam, kochanie, co mi zrobiła, gdyby pan Juliusz ośmielił się poprosić o twoją rękę?
00:04:13Poddam się waszej bali.
00:04:21Acha.
00:04:25Bez przymusu oczywiście.
00:04:30Porozumiecie się już dalej sam.
00:04:32Zdjęcia.
00:04:38Kocham je kochanie.
00:04:45KONIEC!
00:04:47KONIEC
00:05:17No cóż, życzę panu szczęścia.
00:05:47KONIEC
00:05:59Jeszcze raz bardzo przepraszam.
00:06:01Za co?
00:06:17KONIEC
00:06:47KONIEC
00:07:17O czym rozmyślasz, córeczko?
00:07:36O mamie.
00:07:47Hmm, opowiedz.
00:07:50Przecież nigdy nie lubiłeś wspomnień, ojcze.
00:07:56Ale dzisiaj chcę.
00:08:07Mam już prawie nie pamiętam.
00:08:10Pamiętam tylko, że była bardzo piękna i młoda.
00:08:15Kochała mnie bardzo.
00:08:18Ojciec.
00:08:20Jej mąż.
00:08:22Jej mąż.
00:08:23Chyba mnie nie lubił.
00:08:26Kłócił się często z matką z mojego powodu.
00:08:29Ale nie wyrządził mi żadnej krzywdy.
00:08:34Nie mogę zapomnieć tego momentu, kiedy się rozstawaliśmy.
00:08:47Mamusiu, koniki przyjechały.
00:08:55Siedziałeś, cichutko. Nie ruszaj się.
00:09:13Nie ruszaj się.
00:09:17Muzyka
00:09:42Przyjechali pojadzie.
00:09:44No to co?
00:09:45Chcą ją zabrać.
00:09:59Grozi mi, że jak nie oddamy, to mi spali kuźnię.
00:10:07Nie bądź głupia.
00:10:11Oddaj dziecko.
00:10:12Połacu mu będzie lepiej niż tutaj.
00:10:19Nie dajcie, bo dobroci te siłą zabiorę.
00:10:22Zostań się stąd.
00:10:24Idź.
00:10:25Daj spokój.
00:10:30Spokój, że się.
00:10:32Poś, chodź.
00:10:32Oddaj dziecko.
00:10:34Zostaw.
00:10:35Zostaw mnie.
00:10:37Oddaj.
00:10:38Dziecko.
00:10:40Nie rozszewcam.
00:10:41Oddaj mi.
00:10:43Oddaj dziecko.
00:10:44Oddaj mi się już w obcym mieszkaniu.
00:11:08Pani Tomczewska ubrała mnie w taką piękną sukienkę.
00:11:13Była dla mnie taka dobra, wyrozumiała, że wkrótce zapomniałam o swoim poprzednim domu.
00:11:18Czy byłaś potem szczęśliwa?
00:11:24O tak, oczywiście.
00:11:26Później poszłam do szkoły, poznałam nowe koleżanki.
00:11:30A nawet jeśli kiedykolwiek spytałam o swoich rodziców, to babunia jakoś tak zawsze potrafiła mnie pocieszyć, że zapomniałam o nich zaraz.
00:11:38Dopiero jakieś dwa lata temu przyjechał Buli i powiedział mi o śmierci mamy.
00:11:50Potem poznałam ciebie, ojcze.
00:11:53Chociaż się tyle razy spotykaliśmy, właściwie nic mi o sobie nie opowiedziałeś.
00:12:00Dowiesz się o wszystkim, moje dziecko.
00:12:05Słuchaj.
00:12:05Jadwigo, wróćmy do sprawy Juliusza.
00:12:22Nadal zależy ci na nim.
00:12:24Tak.
00:12:26Ale pamiętaj, ojcze, że on nie może się o tym dowiedzieć, zanim nie poprosi o moją rękę.
00:12:35Zbliża się burza.
00:12:52Może on nie przyjedzie?
00:12:55Kostia go zaprosił, więc pewnie przyjedzie.
00:12:57Zostaw, przecież naprawdę burza nie przyjdzie tak szybko, zdążę przed deszczem.
00:13:05Może bym poszła z tobą, ojcze.
00:13:07Jakoś się dzisiaj boję.
00:13:10Tyle nocy spędziłaś tu samotnia, teraz nagle boisz się sama zostać przez chwilę.
00:13:18Za pół godziny wrócę tu z Juliuszem.
00:13:21Mhm.
00:13:51KONIEC
00:14:21KONIEC
00:14:51KONIEC
00:15:21KONIEC
00:15:51KONIEC
00:16:21KONIEC
00:16:51KONIEC
00:17:21KONIEC
00:17:51KONIEC
00:17:53KONIEC
00:17:55KONIEC
00:17:57KONIEC
00:17:59KONIEC
00:18:01KONIEC
00:18:03KONIEC
00:18:05KONIEC
00:18:07KONIEC
00:18:09KONIEC
00:18:11KONIEC
00:18:13KONIEC
00:18:15KONIEC
00:18:17KONIEC
00:18:19Pomoc!
00:18:22Ojcze!
00:18:26Zmażę się w piekle.
00:18:38Zauważaj.
00:18:41Zauważaj.
00:18:49Zauważaj.
00:18:59Ojcze!
00:19:09Ojcze!
00:19:19Zauważaj.
00:19:32Co to się pali?
00:19:33Zagroda kozaka.
00:19:34A, to czoczni. Myślałem, że to dwóch.
00:19:39Zauważaj!
00:19:41Zauważaj!
00:19:43Zauważaj!
00:19:44Zauważaj!
00:19:45Zauważaj!
00:19:46Zgonij wszyscy!
00:19:50A, ruszać się!
00:19:51Zgoraj!
00:19:52Wszyscy!
00:19:53A, ruszać się!
00:19:54Bierzcie bosaki i sekiery!
00:19:56Nie podkocznij!
00:19:57Nie podkocznij tak wszystko!
00:19:59A!
00:20:00Albo nie podkocznij!
00:20:03Zgonij wszyscy!
00:20:04A ruszajcie!
00:20:05A, ruszać się!
00:20:07Uwany!
00:20:08Bierzcie bosaki i sekiery!
00:20:10Zauważaj!
00:20:15Panie Kocherka, popój się pan, bo nie mogę wyciągnąć.
00:20:20No, no, no. Jeżeli pan już nie pomaga, to niech pan przynajmniej nie przeszkadza, panie Kocherka.
00:20:45Ktoś musi być w środku. Przetnijcie sznur! Na brodę! Marudowogu! Do łowu!
00:21:02Panie Kocherka, do wody!
00:21:08Panie Kocherka, do wody!
00:21:15Panie Kocherka, do wody!
00:21:19Panie Kocherka, do wody!
00:21:21Panie Kocherka, do wody!
00:21:45Panie Kocherka, do wody!
00:21:51Na to stoicie! Ruszcie się!
00:21:54Na ruszaj!
00:21:55Radzuj! Radzuj!
00:21:57Radzuj!
00:21:58Nie pozwólcie!
00:22:01Jaśnie panie przepadło!
00:22:03Nie!
00:22:04Już nie ma radzuj!
00:22:05Nie!
00:22:06Nie!
00:22:07Nie!
00:22:08Nie!
00:22:09Nie!
00:22:10Trzymaj!
00:22:11Nie!
00:22:12Dlaczego?
00:22:13Stój!
00:22:14Stój!
00:22:15Nie!
00:22:16Stój!
00:22:17Stój!
00:22:19Stój!!!
00:22:20Zwał!
00:22:23Zwał!
00:22:24Zwał!
00:22:25Zwał!
00:22:26Zwał!
00:22:27Zwał!
00:22:29Rany boskie, starosti, starosti, starosti!
00:22:44Rany! Rany! Rany!
00:23:07Rany! Rany!
00:23:12Rany! Rany! Rany! Rany! Rany!
00:23:15Rany! Idem!
00:23:42Wszelkie prawa zastrzeżone.
00:24:12Wszelkie prawa zastrzeżone.
00:24:42Może, może już starczy?
00:24:44A twoim zdaniem, co się stało ze starościcem?
00:25:07Jak upior wyrzucił przez okno wilmożnego pana Czorguta, to potem pofrunął z dziewczyną tam w górę.
00:25:15A takie przy tym poszły iskry, że...
00:25:18A ty, mrzesz, durniu.
00:25:21Iskry poszły, bo się tak zawalił.
00:25:25A starościc z mołą się rozlał.
00:25:28O, patrzcie, co z niego zostało.
00:25:31A jak to śmierdzi.
00:25:33O, to znalazł w skliszczach.
00:25:41No, co z...
00:25:41No dobrze, a co z dziewczyną?
00:25:48To i pan sędzia wierzy w dziewczynę?
00:25:50No przecież wszyscy widzieliśmy.
00:25:52Ale jaka tam dziewczyna?
00:25:53To był diabeł, który przybrał postać dziewczyny, żeby nas zwabić w płomienie.
00:25:59O, tak musiało być, wielmożny panie.
00:26:01Ja sam raz widziałem diabła, kiedy szedłem w skarczmie.
00:26:04Szelma, a ciągle oddawał co innego.
00:26:07Raz nawet przerzucił się w moją żonę, naprawdę.
00:26:11To też zapisać?
00:26:12Nie.
00:26:16Pan komisarz to... to się z nas śmieje.
00:26:19Ale przecież ja na własnym oczy widziałem nieboszczyka i te dziewczyny.
00:26:22Jakbym wyciągnął rękę, to bym go złapał.
00:26:24Ja jeszcze widzę te jego okropne oczy.
00:26:26Co tu gadać? Wszyscy go widzieli.
00:26:28Przecież sami mówicie, że ulewa ugasiła pożar.
00:26:31Powinniście znaleźć ciała pod zgliszczami.
00:26:35Chyba, że wszyscy kłamiecie.
00:26:41No, nie przeszkadzajcie sobie, pracujcie.
00:26:44Fięk.
00:26:52A raport proszę jak najwcześniej przesłać do cyrkułu.
00:26:55Tak jest, panie komisarzu.
00:27:10Raport.
00:27:13No, co tam?
00:27:14Tylko tośmy znaleźli.
00:27:16No, nie mówiłem.
00:27:18Tylko smoła po nich została.
00:27:19Po upiorach tylko smoła zostaje.
00:27:21Tylko smoła.
00:27:22No co?
00:27:25No, chłopy.
00:27:27Wracamy.
00:27:28Do roboty.
00:27:32No, przecież wyśmieją mnie w cyrkule.
00:27:34No, to co mam napisać?
00:27:40Nie wiem.
00:27:41Pójdę, pan to jakoś zręcznie.
00:27:44O.
00:27:46Napisz, pan, że ciała buli, a też nie znaleziono.
00:27:49Pisz, pan, pisz.
00:27:59No, proszę.
00:28:04No, niechżeż pan je.
00:28:07Przecież wystygnie.
00:28:21Nie traktuj mnie, jakbym leżał na katafalku.
00:28:23Bo też niewiele brakowało i byłby pan leżał.
00:28:27Lekarz powiedział, że musi pan dwa dni leżeć w łóżku.
00:28:30Ha, ha.
00:28:31Nawet dwóch godzin tu nie wytrzymam.
00:28:32Całą noc byłeś nieprzytomny.
00:28:38Musisz leżeć.
00:28:39Widzi pan?
00:28:42Ha, ha.
00:28:42Po śmierci sobie poleżę.
00:28:58Jesteś pewien, że nikt się nie uratował?
00:28:59Tam nic nie zostało.
00:29:09Wszystko spłanęło.
00:29:14Wszystko.
00:29:15Jak to się stało?
00:29:43Nie wiemy, Kostiu.
00:29:45Nieszczęście.
00:29:46Wielkie nieszczęście.
00:29:49A w chacie nie było nikogo?
00:29:52Mów się.
00:29:54Była jakaś panna.
00:29:57I co się z tym stało?
00:30:00Mów.
00:30:01Mów.
00:30:02Wjechaliśmy za późno.
00:30:04Sam pan Czorgut skoczył w ogień.
00:30:06Wtedy w oknie ukazał się niebostrzyk starości.
00:30:09Jak wyrzucił pana Czorguta, to chata się zawaliła.
00:30:12Gdzie trupy?
00:30:21Nic nie znaleźliśmy.
00:30:23Nie ma po nich śladu.
00:30:24Tylko smuła została.
00:30:27Czeka tu chcecie?
00:30:41No jak to?
00:30:45Przecież trzeba sporządzić protokół.
00:30:48Przynajmniej w sprawie tej dziewczyny.
00:30:51Nie było tu żadnej dziewczyny.
00:30:52No jak to nie było?
00:30:53Są świadkowie.
00:30:54Kłapstwo.
00:30:56Przyszliście kraść.
00:30:57Co mi z ognia zostało?
00:31:00Jazda stąd.
00:31:01No, już.
00:31:03Nikt z was tu nie prosił.
00:31:04No, no, chodźmy.
00:31:06Już.
00:31:07Co będziemy gadać z wariatem?
00:31:09Już.
00:31:10No, już.
00:31:10Starościc krążył pośród gromów, błyskawic, piorunów,
00:31:37a potem runął w sam środek płomienia.
00:31:38Wrzucił przez komin tego czurguta,
00:31:43który skoczył w ogień i porwawszy w ramiona piękną dziewczynę
00:31:47z dzikim poświstem zniknął w przestworze.
00:31:50A moja pokojówka dodała do tego jeszcze rzęsisty deszcz
00:31:55z siarki i krwi, trzęsienie ziemi i ogniste meteory.
00:32:01Niestworzone rzeczy opowiadają nasi ludzie.
00:32:05Nigdy się z czymś podobnym nie spotkałem.
00:32:06Arturze, a nie wiesz co z panem Juliuszem?
00:32:09Jemu przecież nic się nie stało.
00:32:12Wszystko wziął na siebie ten jego przyjaciel.
00:32:15Skoczył w ogień, jakby to była woda.
00:32:17C'est un diable, on carnet.
00:32:19C'est un ero.
00:32:20Taki Don Quixote.
00:32:24Po wzgliszczach nie znaleziono żadnej dziewczyny.
00:32:27Tam po prostu nikogo nie było.
00:32:28A nie przypominacie sobie, że Juliusz mówił nam kiedyś o jakiejś młodej dziewczynie,
00:32:34którą zobaczył przypadkiem w ogrodzie żwirowskiego dworu.
00:32:38Rzeczywiście, ta sylfidaczna jada podobna do Eugenii.
00:32:45A może to ona właśnie znajdowała się w chacie.
00:32:49No dobrze, ale jakby stamtąd zniknęła?
00:32:52No przecież porwał ją starościc, a upiory wszystko potrafią.
00:32:58Augustie, proszę Cię, żebyś nigdy więcej nie pozwalał sobie na żarty z mojego nieżyjącego brata.
00:33:03Przepraszam, ale przecież to nie ja wymyśliłem te bzdury.
00:33:10To nie jest powód, żebyś miał je powtarzać.
00:33:12Na dodatek takim tonem.
00:33:30Czego chcesz?
00:33:31Przyszedł ten kozak buli.
00:33:34Chce się widzieć z Jaśnie Panem.
00:33:36Klucznik Zaklętego Dworu?
00:33:37Powiada, że ma bardzo ważną sprawę do Jaśnie Pana.
00:33:40Chce rozmawiać na osobności.
00:33:42Ze mną chce się widzieć?
00:33:59Co to jest?
00:34:01List.
00:34:01Od mego brata?
00:34:04Pisał go przed śmiercią.
00:34:07I teraz dopiero mi przynosisz?
00:34:08Co to znaczy?
00:34:10Niech Jeśnie Pan przeczyta.
00:34:11Zygmuncie, jeżeli bardziej zależy Ci na błogosławieństwie umierającego,
00:34:36niż zależało Ci na uczuciach żywego brata,
00:34:40zaufaj, zaufaj ślepokosti bulijowi, tak jakbyś mnie słuchał spoza grobu.
00:34:48Mikołaj, mam Jaśnie Panu wyjaśnić, ale mogę to zrobić tylko w jednym miejscu.
00:34:57Gdzie?
00:34:58W czerwonej sali Żwirowskiego Dworu.
00:35:00Dlaczego właśnie tam?
00:35:02Dlaczego właśnie tam?
00:35:06Jaśnie Pan się boi?
00:35:08Boję się tylko złamać zakaz nieboszczyka.
00:35:13Tym razem będzie to zgodne z życzeniem starościca.
00:35:18I kiedy mam się tam zjawić?
00:35:21Dzisiaj o północy.
00:35:24O północy?
00:35:26Taka była wola mojego Pana.
00:35:32Dobrze przyjadę.
00:35:34Tylko...
00:35:36Jaśnie Pan musi być sam.
00:35:37Przyjadę konno.
00:35:43Będę czekać w alei prowadzącej do dworu.
00:35:51Jeżeli buli chcecie tam zabrać w nocy, to znaczy, że nareszcie wyjawi tajemnicę zaklętego dworu.
00:36:05Nic mnie to już nie obchodzi.
00:36:07Jej już nie ma.
00:36:19Zrozum.
00:36:21Przecież nie znaleziono jej ciała.
00:36:24A poza tym tam był ktoś jeszcze.
00:36:26Jeżeli udało mu się mnie uratować, mógł uratować także dziewczynę.
00:36:29Nie widziałeś tego do końca.
00:36:34Nikt się stamtąd już nie mógł wydostać.
00:36:35Przecież nie rozpłynęli się w powietrzu.
00:36:38Obaj widzieliśmy dziewczynę.
00:36:40Ty nawet widziałeś tam upiora.
00:36:42Przepraszam, starościca.
00:36:49Julek.
00:36:51Pojedź tam dzisiaj.
00:36:53Może ona jednak żyje.
00:36:54To ja sam się wybiorę.
00:37:02Ty masz leżeń.
00:37:03A, nie mi się śni.
00:37:08Filip!
00:37:12Uważaj.
00:37:13Przepraszam.
00:37:14Sam widzi, że powinieneś leżeć w łóżku.
00:37:18Przynieś mi moje buty.
00:37:19A gdzie się to pan wybiera?
00:37:22Czy ty, aby nie za dużo sobie wyobrażasz, mój przyjacielu?
00:37:26Co?
00:37:27To dla przypomnienia.
00:37:28Teraz śmigaj po moje buty.
00:37:30No idę, idę.
00:37:31Katelino.
00:37:35Ty naprawdę powinieneś się położyć.
00:37:37Oczywiście, tylko pójdę do siebie,
00:37:38bo w twoim łóżku mam nieprzyzwoite sny.
00:37:40To!
00:38:08To!
00:38:08Oh!
00:38:08KONIEC
00:38:38KONIEC
00:38:40KONIEC
00:38:42KONIEC
00:38:44KONIEC
00:38:46Proszę, jaśnie, Panie.
00:39:16Proszę.
00:39:28Idź pierwszy.
00:39:46Co to?
00:39:51Latarnia, jaśnie, Panie.
00:39:55Prowadź.
00:40:04Czy ja się Pan dobrze widzi?
00:40:14Tak, idź tylko szybciej.
00:40:38Jesteśmy na miejscu, jaśnie, Panie.
00:40:42Wiem.
00:40:44Po co mnie tu przyprowadziłeś?
00:41:04Proszę zaczekać.
00:41:10Proszę zaczekać.
00:41:14Panie.
00:41:16Panie.
00:41:18Panie.
00:41:20Panie.
00:41:22Panie.
00:41:24Panie.
00:41:26Panie.
00:41:28Panie.
00:41:30Panie.
00:41:32Panie.
00:41:34Panie.
00:41:36Panie.
00:41:38Panie.
00:41:40Panie.
00:41:42Panie.
00:41:44Panie.
00:41:46Panie.
00:41:48Panie.
00:41:50Panie.
00:41:52Panie.
00:41:54Panie.
00:41:56Panie.
00:41:58Panie.
00:42:00Panie.
00:42:02Panie.
00:42:04Panie.
00:42:06Panie.
00:42:08Panie.
00:42:10Panie.
00:42:12Panie.
00:42:14Panie.
00:42:16Panie.
00:42:18Panie.
00:42:20Panie.
00:42:22Panie.
00:42:23Panie.
00:42:32Panie.
00:42:34Panie.
00:42:37Zygmuntie.
00:42:56Uper.
00:43:03Uspokój się, ja żyje.
00:43:08To naprawdę ty?
00:43:10Ja.
00:43:11Nikolaj.
00:43:15A twoja śmierć?
00:43:17Udana.
00:43:20A ciało złożone w grobowcu?
00:43:22Nie moje.
00:43:24Pochowaliście pańczuka, mojego drugiego kozaka.
00:43:28To ty żyjesz.
00:43:31I wracasz.
00:43:37Nie ma już dla mnie powrotu, Zygmuncie.
00:43:40Mikołaj Żwirski nie żyje.
00:43:43Nie rozumiem, przecież ty żyjesz.
00:43:46Żyję. Dla wielkiej idei.
00:43:48Prosiłem cię, żebyś przybył tu, ponieważ chciałem z tobą porozmawiać.
00:43:54Pierwszy raz od osiemnastu lat.
00:43:57Zawsze tego pragnąłem.
00:43:59Czy zapomniałeś, ile razy tu przyjeżdżałem?
00:44:01Nigdy nie chciałeś mnie nawet widzieć.
00:44:02Zdradzają ci tajemnice śmierci.
00:44:06Dowiodłem chyba najlepiej.
00:44:09Jak wielkim darzę cię zaufaniem.
00:44:12Wszystko po to, żebyś zrozumiał, że nie przemawiasz przeze mnie złość, ani nienawidź.
00:44:20Więc pozwól mi się wreszcie uniewinnić.
00:44:29Uniewinnić?
00:44:31Nie zamierzam zrzucać z siebie całej winy za to, co stało się między nami.
00:44:36Ale uważam, że nie zasłużyłem sobie na taki zawzięty gniew z twojej strony.
00:44:45Zacznij mi się wtedy tłumaczyć.
00:44:58Słucham twojego oskarżenia.
00:45:02Nie muszę ci chyba przypominać naszej młodości.
00:45:05Nie wiem, dlaczego twoja matka, moja macocha, uznała mnie za upośledzonego na umyśle Dzikusa.
00:45:12Na pewno tak ci się tylko zdawało.
00:45:15Dlatego zostałem sam jak bydle.
00:45:17Przecież mieliśmy wspólnych guwernerów.
00:45:21Którzy uważali mnie za idiotę.
00:45:23Tu, u boku ojca, który z miłości do ojczyzny postradał zdrowie, więcej się nauczyłem niż od wszystkich guwernerów.
00:45:34Ale nie, nie ja. Ja nie o tym chciałem teraz mówić.
00:45:44W owym czasie poznałem po raz pierwszy uczucie, o którym przedtem nawet nie miałem pojęcia.
00:45:55Ksenka?
00:45:59Ksenka.
00:46:01Zygmuncie, ja ją kochałem.
00:46:05Prostą dziewkę.
00:46:07Prostą dziewkę powiadasz.
00:46:10A kim ja byłem wówczas?
00:46:16Zygmuncie, ty nie zdajesz sobie sprawy, jaką mi wyrządziłeś krzywdę.
00:46:22Dlaczego nigdy nie chciałeś mnie wysłuchać?
00:46:28Przecież ja to zrobiłem dla twojego dobra.
00:46:35Nie było innego sposobu, żeby cię uleczyć z tego szaleństwa.
00:46:42Nie tylko oplułeś.
00:46:44Zdeptałeś największą miłość, do jakiej byłem wówczas zdolny.
00:46:48Ale na dodatek doprowadziłeś do tego, że moja córka na zawsze straciła swoją matkę.
00:46:53Twoja córka?
00:46:55To ty nawet nie wiesz, że wydając ksenkę za tego biedaka, to dałeś do posagu jeszcze dziecko?
00:47:04Znalazłeś ją.
00:47:06Znalazłem.
00:47:08Na twoje nieszczęście.
00:47:10Na moje nieszczęście?
00:47:12Możesz mnie zaraz ogłusić wariatem.
00:47:15Albo szaleńcem.
00:47:16Umarły dla świata na pewno nie będę się bronił.
00:47:20Ale pamiętaj, jeżeli wyciągniesz rękę po komu innemu przyznany majątek,
00:47:25wówczas wystąpi moja córka.
00:47:27Prawnie uznana i adoptowana.
00:47:29Nie zasłużyłem na ten ostatni zarzut.
00:47:34To twoja córka?
00:47:38To twoja córka?
00:47:53Tak.
00:47:55Moja.
00:47:56Masz rację.
00:48:15Zawiniłem ogromnie wobec ciebie.
00:48:17Ksenii i tego dziecka.
00:48:23Ale proces przeciwko twemu testamentowi to nie jest mój pomysł.
00:48:28Powiem ci nawet, że miałem już projekt uratowania Juliusza przed utratą majątku,
00:48:34w razie gdyby sąd unieważnił twój zapis.
00:48:37Co chciałeś zrobić?
00:48:40Zaproponowałem mu rękę Eugenii.
00:48:45A co na to Juliusz?
00:48:49Odmówił.
00:48:50On kocha twoją córkę.
00:48:58Zygmuntzie,
00:49:00czy zechcesz zaopiekować się moim dzieckiem?
00:49:05To jest twój stryj, Jadwigo.
00:49:10Tak, jeszcze tej nocy muszę odjechać.
00:49:13Może się tak zdarzyć, że się już nigdy nie zobaczymy.
00:49:16Jak to nigdy?
00:49:17Powiedziałem ci, że już nie żyję dla siebie.
00:49:20Lada dzień w naszym zniewolonym kraju może wybuchnąć rewolucja.
00:49:34Straszne opowieści o zaklętym dworze.
00:49:42Więc tu odbywały się tajne narady.
00:49:45Tak.
00:49:48A pożar?
00:49:51Jak uratowałeś Jadwigę?
00:49:55Zrobiliśmy kiedyś podkop łączący chatę Bulija z ogrodem.
00:50:01Ale moje pojawienie się wśród tylu świadków
00:50:05na pewno ściągnie komisję z cyrkułu.
00:50:08Zaczną się poszukiwania.
00:50:09Niestety zła Sława Żwirowa nie uchroni mnie już przed śledztwem.
00:50:14Przed śledztwem.
00:50:15Przed śledztwem.
00:50:16Przed śledztwem.
00:50:17Przed śledztwem.
00:50:18Zrobimy też znać
00:50:24wśród ośrodztwo okrę.
00:50:29Zrobimy też z ATP do śledztwem.
00:50:34Iliuszu, dziękuję Ci, że się na Tobie nie zawiodłem.
00:51:00Pan żyje.
00:51:01Zwracam Panu Pański dar.
00:51:05Cały Twój majątek.
00:51:07Zatrzymaj go, Juliuszu.
00:51:08Ja wyjeżdżam.
00:51:11Wiem.
00:51:13Jadę z Panem.
00:51:15Juliuszu,
00:51:20nasze zwycięstwo nie zostanie wywalczone w bitwie.
00:51:26Jedyna siła naszego narodu to
00:51:30Solidarność z ludem.
00:51:34Ale ten lud trzeba natchnąć myślą, przemówić do jego serca.
00:51:42Ja wiem, że kiedy przyjdzie odpowiednia chwila,
00:51:44potrafisz skorzystać z majątku, jaki Ci zostawiam.
00:51:48Ależ ja jestem dla Pana zupełnie obcy.
00:51:52A Pan ma córkę.
00:51:55Mam córkę.
00:51:57Mój brat obiecał mi być dla niej ojcem.
00:52:09A Ty...
00:52:11Kim chciałbyś dla niej być?
00:52:15Jadwigo...
00:52:29Zostaniesz moją żoną?
00:52:33Tak.
00:52:35Zostaniesz moją żoną?
00:52:37Tak.
00:52:39Zostaniesz moją żoną?
00:52:41Zostaniesz moją żoną?
00:52:42Zostaniesz moją żoną?
00:52:44Zostaniesz moją żoną?
00:52:46Zostaniesz sm Krapa.
00:52:48Zostaniesz moją żoną?
00:52:49Zostaniesz moją żoną impairment.
00:52:49Zostaniesz moja żoną?
00:52:50Zostaniesz moją żoną?
00:52:52Zostaniesz moją żoną?
00:52:53Zostaniesz moją żoną państwiesz� diffic Thema.
00:52:54Zostaniesz mojąы bakalım.
00:52:55Bl colonyjama tirar 30 staged star regularly.
00:52:58Zostaniesz moja, ch Bye- Ж była ziwa błatwem düş trä Fredwiatr Ravens n savior ni remains.
00:53:02Zostaniesz moja postan MM HTC-Klaśny jrezem w々u błą anymore ol,
00:53:05Dostaniesz moja przygotowana.
00:53:07Cóż, jaj Hillel.
00:53:09Ich schee obie z이라고.
00:53:10KONIEC
00:53:40KONIEC
00:54:10KONIEC
00:54:12KONIEC
00:54:14KONIEC
00:54:16KONIEC
00:54:18KONIEC
00:54:20KONIEC
00:54:22KONIEC
00:54:24KONIEC
00:54:26KONIEC
00:54:28KONIEC
00:54:30KONIEC
00:54:32KONIEC
00:54:34KONIEC
00:54:36KONIEC
00:54:38Przygadziłem.
00:54:56Do widzenia.
00:55:08Do widzenia.
00:55:38Do widzenia.
00:55:58Starości.
00:56:00Aż nie pan.
00:56:02Tak, to on.
00:56:08A gdzie reszta? Co się stało?
00:56:15Źle, jaśnie panie.
00:56:20Powiadają chłopy, że jak panom zachciało się buntu, to niech sami idą.
00:56:29Oni nie chcą wisieć.
00:56:32Zle czasy nastały.
00:56:34Każdy tylko mętkuje.
00:56:37A kiedy trzeba, co zrobić?
00:56:42Aż szlachta.
00:56:44Wstyd mówić.
00:56:51To co mamy zrobić?
00:56:53Przecież wiecie.
00:56:56Ja muszę jechać.
00:57:00Zdecydujcie sami.
00:57:01Pan może wrócić z nimi.
00:57:03Póki nie jest za późno.
00:57:09Jedźmy. Już jest za późno.
00:57:11A ja bałem się zdrady.
00:57:13A.
00:57:14Dzi
00:57:35KONIEC
00:58:05KONIEC
00:58:35KONIEC
00:58:42KONIEC
00:58:45KONIEC
00:58:48KONIEC
00:58:51KONIEC
00:58:54KONIEC
00:58:56KONIEC
00:59:26KONIEC
00:59:56KONIEC
01:00:26KONIEC